Bycie rodzicem niesfornego dziecka to prawdziwy egzamin cierpliwości – i to taki, na którym nie można zasłonić się ściągą. Każdy rodzic choć raz miał ten moment, kiedy jego uroczy maluch nagle zamienia się w małego huragana, a my tylko się zastanawiamy: „Skąd ten żywioł i czy jest do niego instrukcja obsługi?” I chociaż niesforność dziecka może czasem przypominać próbę ujarzmienia tornada w szklance wody, jest kilka sposobów, które mogą pomóc złagodzić tę burzę.
Pierwsza zasada: spokój. Tak, brzmi to banalnie i może wydawać się trudne do wykonania, gdy mały człowiek krzyczy, rzuca zabawkami lub uparcie mówi „nie”. Ale tu jak w samolocie podczas turbulencji – zamiast panikować, warto głęboko oddychać i trzymać się stabilnie. Dzieci bardzo wyczuwają nasze emocje i często, gdy widzą naszą frustrację, ich własne emocje mogą się tylko bardziej rozbuchać. Pamiętajmy, że ich małe mózgi wciąż się uczą, jak radzić sobie z silnymi emocjami, i czasem zachowują się niesfornie, bo zwyczajnie nie wiedzą, jak inaczej wyrazić to, co czują. Twoja opanowana reakcja jest dla nich jak kotwica, która pomaga wrócić do spokoju. | Zapraszamy do zapoznania się z ofertą psychologa dziecięcego we Wrocławiu.
Ważną rzeczą jest konsekwencja
Dzieci uwielbiają testować granice, a my – niestety – często dajemy się wciągnąć w ich grę. Ustalenie jasnych zasad i ich egzekwowanie to klucz do sukcesu. Jeśli mówisz, że bajka jest tylko jedna na wieczór, to nawet jeśli mały manipulator zacznie swoje „tatusiu, jeszcze jedna, ostatnia!”, warto trzymać się pierwotnej decyzji. Oczywiście nie chodzi o to, żeby być jak wojskowy generał, ale raczej o to, żeby dziecko wiedziało, że „nie” naprawdę znaczy „nie”. Dzieci wbrew pozorom lubią zasady – dają im one poczucie bezpieczeństwa i stabilności, choć oczywiście nie zawsze się do nich chętnie dostosują!
Humor to twoja tajna broń. Małe dzieci często są jak komedianci, choć czasem komedie te są bardziej wyczerpujące niż zabawne. Przekształć napiętą sytuację w żart, użyj śmiesznej miny czy zabawnego głosu, aby rozładować atmosferę. Na przykład, gdy dziecko nie chce sprzątać pokoju, zamiast karcić, możesz zamienić to w zabawę, mówiąc, że pokój to „strefa niebieskich potworków” i trzeba je wygonić. Nagle coś, co było obowiązkiem, staje się przygodą, a ty jesteś superbohaterem misji „Czysty Pokój”. Kto by się nie skusił na taką zabawę?
Człowiek uczy się na błędach
Ostatni punkt, i być może najważniejszy: pamiętaj, że każde dziecko jest inne. To, co działa na jedno, wcale nie musi zadziałać na drugie. Czasem metoda prób i błędów to jedyna droga, ale też okazja do tego, by odkrywać, jakie podejście jest najbardziej efektywne i odpowiada na potrzeby twojego dziecka. Najważniejsze to być cierpliwym – zarówno wobec dziecka, jak i wobec siebie. W końcu rodzicielstwo to podróż, podczas której i dzieci, i dorośli uczą się siebie nawzajem.
Więc kiedy twój mały tornadek znowu zacznie podnosić wiatr w domu, pamiętaj: jesteś kapitanem na jego łodzi. Z odrobiną humoru, szczyptą cierpliwości i dobrą porcją konsekwencji uda się przepłynąć nawet przez największy sztorm – a kto wie, może nawet znaleźć przy okazji trochę frajdy w tej podróży.